marysia i bogdan są małżeństwem od 24 lat
Ma żonę starszą o 24 lat. MG Data utworzenia: 7 maja 2017, 20:18 Emmanuel Macron i o 24 lata starsza Brigitte Trogneux są małżeństwem od 2007 roku. Para poznała się ćwierć wieku
Dwa małżeństwa, dwa staże, dwa spojrzenia – jeden wspólny mianownik: zachwyt nad małżeńską drogą. Marcin Pospieszalski, znany kompozytor, basista, aranżer i producent muzyczny, wraz z żoną Lidią, która również jest związana z muzyką, trwa w małżeństwie od 33 lat. Ich syn oraz synowa: Mikołaj i Marysia są małżeństwem od kilku tygodni. W rozmowie z „Niedzielą
Tym parom udało się uniknąć rozwodu, są ze sobą od lat. Numer 7 to prawdziwi rekordziści. W świecie show-biznesu rozstania i rozwody to popularny temat. Wiele gwiazd ma na swoim koncie głośny rozpad związku, a niektórzy doczekali się ich aż kilku. Niemniej jednak nie tyczy się to wszystkich.
Od 1998 do 2002 r. był marszałkiem województwa podkarpackiego, obecnie jest wicemarszałkiem. Żona Anna jest stomatologiem, pracuje w ZOZ w Jaśle, prowadzi też prywatną praktykę. Mają dwie córki. Bogdan Rzońcę ponad 23 lata temu oczarowała szczupła, ciemnowłosa dziewczyna. Dwa lata później byli już małżeństwem.
Tomasz Szlendak i Paweł Załęcki z Zakładu Badań Kultury Instytutu Socjologii Uniwersytetu Mikołaja Kopernika przeprowadzili w 2001 i 2002 roku sondażowe badania nt. rozwodów oraz konkubinatów, na reprezentatywnej grupie 793 osób w wieku od 19-30 lat, mieszkających w Polsce w małych i dużych miastach, z których większość
Sie Sucht Ihn Für Kinderwunsch Berlin. W 2009 roku do legnickiego sądu wpłynęły 1694 pozwy o rozwód. Ile z nich to efekt wyjazdu żony lub męża z kraju "za chlebem"? Specjaliści przyznają, że z tego powodu jest coraz więcej rozbitych ma 48 lat i twierdzi, że świat się dla niej skończył. Żyje tylko dla 8-letniego synka. Dorota z Głogowa już nie płacze. Pogodziła się z decyzją męża. Zamiast rodziny wybrał wolność w Irlandii. Dla Bogdana wyjazd żony do Kanady był koniecznością. Ale jej telefon z wiadomością, że już nie wróci, był szokiem, po którym nie może się jeszcze otrząsnąć. ***Beata mieszka na ładnym osiedlu w Lubinie. W czteropokojowym mieszkaniu widać jej dobry gust, ale nie bogactwo. Jest bardzo chuda, przestała o siebie dbać, dużo pali. Przy życiu trzyma ją jedynie 8-letni Maciek. Kiedyś oczko w głowie jej męża, Wojtka, dziś finansowa kula u jego nogi i chyba jedyny wyrzut sumienia. Beata i Wojtek wciąż są małżeństwem, choć od dwóch lat już tylko na papierze. W tym roku obchodziliby 25. rocznicę ślubu. Ale zanim ich uczucie wygasło, byli dobraną, kochającą się pa-rą. Kiedy urodził się Maciek, ich starsza córka Ewa miała już 15 lat. - Mąż oszalał na punkcie syna - opowiada cicho Beata. Wspomnienia łagodzą rysy wciąż ładnej kobiety. - Zawsze chciał mieć chłopca i wreszcie jego marzenia spełniły się. Dbał o niego, rozpieszczał, planował przyszłość. Chciał mu przychylić nieba, ale nie na wszystko nam wystarczało. Mimo że oboje pracowaliśmy, męczyły nas wysokie raty za Polski do Unii Europejskiej świętowali u przyjaciół, którzy spędzili kilka lat za granicą. To wtedy Wojtek z Beatą podjęli decyzję o jego wyjeździe do Anglii. Tylko na rok, by zarobić na spłatę kredytu, a potem żyć bez wyrzeczeń i zaciskania pasa. Wyjechał na początku 2005 roku. Do kolegów, którzy pomogli załatwić pierwszą pracę i mieszkanie. - Bardzo tęskniliśmy do siebie, wydawaliśmy majątek na telefony - opowiada Beata. - Wojtek płakał, kiedy słyszał w słuchawce głos naszego synka. Ja też płakałam. Wcześniej nie wiedziałam, że tęsknota może fizycznie boleć. Bardzo tęskniliśmy do siebie, wydawaliśmy majątek na telefony - opowiada BeataIch rozstanie łagodziły wpływy na konto. Niemal wszystko, co zarobił Wojtek, oddawali do banku. Ale rok pracy w Anglii nie wystarczył. Obliczyli, że na spłatę kredytu trzeba kolejnego. - To był mój największy błąd - zamyśla się na chwilę Beata. - Przecież gdybym się wtedy nie zgodziła...Jednak zgodziła się. Mąż wyjechał, Maciek poszedł do przedszkola, a córka zaczęła studia i wyprowadziła się z domu. Wszystko się układało, tylko Wojtek coraz rzadziej dzwonił, a gdy ona planowała wizytę u niego, akurat zmieniał pracę i szukał mieszkania. Wtedy jeszcze serce nic jej nie podpowiadało. A Zauważyłam, że coś jest nie tak, dopiero dwa lata temu, podczas wakacyjnego urlopu. Wojtek był jakiś nieobecny, znikał często z telefonem w ręku. Oczywiście Maciek był dla niego najważniejszy, ale ja już nie czułam, że to ten sam kochający mąż - mówi Beata. Kiedy dotarło do niej, że traci męża, poprosiła go o powrót. Nie chciał, tłumaczył, że właśnie teraz ma świetną pracę i szkoda z niej rezygnować. Beata szukała pomocy w rodzinie męża. - Wojtek miał dobry kontakt ze swoim bratem. Prosiłam go, by przekonał męża do powrotu - opowiada. Wreszcie, po naciskach rodziny, w maju tego roku, Wojtek wrócił do Lubina. Złe nastroje, bezsenność i zupełny brak zainteresowania Beatą tłumaczył okresem ponownej adaptacji w Polsce. - W ciągu dwóch miesięcy tylko raz ze mną spał - wspomina. - Szybko jednak przekonałam się dlaczego. W lipcu do naszych drzwi zapukała młoda dziewczyna. Powiedziała, że jest koleżanką Wojtka z pracy i przyjechała na urlop. Została u nas trzy tygodnie. Nie, nie spali razem, przynajmniej nie przy mnie, ale też dziewczyna pilnowała, abym w nocy nie wchodziła do sypialni Wojtka. Dlaczego nie protestowałam? - uprzedza pytanie i odpala kolejnego papierosa. - Walczyłam kilka dni, aby ją wyrzucił. Straszyłam policją, płakałam, błagałam, a kiedy sama chciałam ją wywalić za drzwi, pierwszy raz w życiu Wojtek mnie uderzył. I to tak mocno, że upadłam. Załamałam wakacjach Wojtek wyjechał do Londynu. Tylko po to, by, jak twierdził, rozliczyć się z pracodawcą. Miał wrócić po tygodniu. - Tymczasem minęło już pół roku, a on nie dał nawet znaku życia - mówi kobieta. - Nie przysłał też złamanego grosza, a moja pensja nie wystarcza na wszystko. Wiem od znajomych, że ma się świetnie. Zresztą syn ogląda zdjęcia taty z kochanką w wieku naszej córki na portalu Nasza-klasa. Pod jednym z nich wpisał nawet: "Tatusiu, tęsknię, wróć do mnie" - Beata nie potrafi już ukryć łez. - Gdyby nie Maciek, nie miałabym ochoty wstawać z łóżka. Wystąpiłam do sądu o przyznanie alimentów na syna. Jak nie będzie wyjścia, to sprzedam to przeklęte mieszkanie i kupię mniejsze. ***W walentynki Tomek przez firmę wysyłkową przesłał żonie bukiet różDorota jest młodą, wykształconą blondynką. Ma już za sobą okres żalu, wylewania łez i szukania winnych rozpadu związku. Cztery lata temu z miłości do Tomka wróciła po studiach do Głogowa. Wzięli ślub, a po roku urodziła im się Kasia. Była dumna, kiedy jej mąż, zdolny informatyk, otrzymał propozycję półrocznego stażu w Dublinie. - Dla niego było to wielkie wyróżnienie, szansa rozwoju, no i oczywiście lepsze pieniądze - mówi Dorota. - Po cichu liczyliśmy, że dołączę z córką do niego i być może zostaniemy na wyjechał w styczniu 2008 roku. W walentynki przez firmę wysyłkową przesłał żonie bukiet róż. W Wielkanoc Dorota z dzieckiem poleciała do niego. - Nie uprzedził mnie, że mieszka z nim dwoje innych stażystów, chłopak i dziewczyna. Ale nie czułam podczas tej jedynej wizyty w Dublinie stało się coś, co zmieniło jej życie. Przyłapała męża namiętnie całującego się z koleżanką, z którą mieszkał. - Tłumaczył, że to nic dla niego nie znaczy, że wszystko przez nasze rozstanie, że jest mężczyzną i ma swoje potrzeby - wspomina Dorota. - Niemal zrzucił winę na mnie, bo zgodziłam się na jego wyjazd. Po powrocie Dorota zupełnie nie wiedziała, co dalej z jej małżeństwem. Po cichu liczyła jednak, że Tomek rzuci Dublin i przyjedzie do niej, padnie na kolana, będzie błagać o wybaczenie. Nie zrobił tego. Po miesiącu wysłał jej mejla, w którym zadeklarował płacenie alimentów na córkę. - Od roku jesteśmy po rozwodzie. Raz na kilka miesięcy odwiedza Kasię, ale nie jest z nią emocjonalnie związany - przyznaje Dorota z żalem w głosie. - Robi to raczej z poczucia obowiązku i nacisku ze strony swojej matki - dodaje. Dorota szybko przestała płakać po nieudanym związku. Czuła wielkie oparcie w rodzinie i nie opuszczało jej przeczucie, że jednak w całej tej historii miała dużo szczęścia. - Gdybym ich nie nakryła, pewnie długo by mnie oszukiwał, może nawet do dziś - zastanawia się Dorota. - Ale po tym wszystkim został mi jeden uraz - nie lubię róż i walentynek.***- Moja historia jest zwyczajna - próbuje bagatelizować swój dramat Bogdan, emerytowany hutnik z Głogowa. - Hanka wyjechała do córki, do Kanady, poznała faceta, zakochała się i została - mówi w wielkim skrócie mężczyzna. Moja historia jest prosta. Hanka wyjechała do córki, poznała faceta, zakochała się i została - mówi BogdanW jego głosie wciąż jest sporo żalu. Nie może zrozumieć, dlaczego po 30 latach udanego małżeństwa rzuciła go kobieta, którą kochał. Po chwili postanawia ciągnąć opowieść. - Pięć lat temu nasza jedyna córka wyjechała do Ameryki. Tam wyszła za mąż i tam urodziła się nasza wnuczka Marysia. Oboje z żoną szaleliśmy ze szczęścia, ale też żałowaliśmy, że obie są tak daleko - opowiada Bogdan. - Kiedy maleństwo poważnie zachorowało, ani przez moment nie mieliśmy wątpliwości, że trzeba tam lecieć i pomóc. W marcu 2007 roku Bogdan odwiózł żonę na lotnisko w Warszawie. Potem, z drżeniem serca, czekał na jej telefony z wiadomościami o stanie dziecka. Razem z córką walczyła o zdrowie Kiedy po dwóch miesiącach w końcu było jasne, że wszystko będzie dobrze, płakałem ze szczęścia jak szczeniak - wspomina. - Myślałem, że najgorsze jest już za nami. Jakże się wtedy myliłem...Żona miała wrócić do domu we wrześniu. Jednak przekonała Bogdana, że chce jeszcze nacieszyć się wnuczką. Ustalili da-tę jej wyjazdu na grudzień, tuż przed świętami. - Oprócz ogromnej tęsknoty do Hanki niczego nie przeczuwałem - ścisza głos, gdy wspomina dzień, w którym zawalił mu się świat. - Zadzwoniła na początku grudnia. Po chwili rozmowy rzuciła wprost, że nie wraca - opowiada głogowianin. - Byłem zaskoczony, nie mogłem wykrztusić z siebie to Hanka mówiła dalej. O tym, że zakochała się, że to człowiek, który bardzo im pomógł w chorobie Marysi, że przy nim czuje się prawdziwą kobietą. I że jej przykro, bo wie, że mnie skrzywdziła i że niczego ode mnie nie chce, nawet części z mieszkania. Kiedy minął pierwszy szok, Bogdan postanowił działać. Załatwił wizę, a potem zrobił coś, czego żałuje do dziś. Przed wyjazdem do Kanady uśpił ukochanego, ale starego i schorowanego psa, bo nie znalazł nikogo, kto by się nim zajął. - Poświęciłem dla Hanki najlepszego przyjaciela - mówi. Mimo rozdartego serca leciał za ocean z resztką nadziei. Wierzył, że kiedy Hanka go zobaczy, wszystko się zmieni, a on był gotów wybaczyć zdradę. W Kanadzie wytrzymał miesiąc. Nie potrafił przekonać żony do powrotu. - To była już inna kobieta, zupełnie mi obca - stwierdza. Dziś wciąż jest sam. Nie potrafi jeszcze cieszyć się życiem, jak kiedyś. Nie chce też szukać nowych znajomości. Boi się porażki i odrzucenia. - Żonę już miałem, na drugą jestem już za stary - dodaje. Imiona niektórych bohaterów tekstu zostały zmienione na ich prośbę.
iStockObchody 24lecia Kaligrafii Napisów Jesteśmy Małżeństwem Od 24 Lat Nic Nas Nie Przeraża - Stockowe grafiki wektorowe i więcej obrazów Grafika wektorowaPobierz tę ilustrację wektorową Obchody 24lecia Kaligrafii Napisów Jesteśmy Małżeństwem Od 24 Lat Nic Nas Nie Przeraża teraz. Szukaj więcej w bibliotece wolnych od tantiem grafik wektorowych iStock, obejmującej grafiki Grafika wektorowa, które można łatwo i szybko #:gm1404982163$9,99iStockIn stockObchody 24-lecia kaligrafii napisów. Jesteśmy małżeństwem od 24 lat, nic nas nie przeraża – Stockowa ilustracja wektorowaObchody 24-lecia kaligrafii napisów. Jesteśmy małżeństwem od 24 lat, nic nas nie przeraża - Grafika wektorowa royalty-free (Grafika wektorowa)OpisObchody 24-lecia kaligrafii napisów. Jesteśmy małżeństwem od 24 lat, nic nas nie przerażaObrazy wysokiej jakości do wszelkich Twoich projektów$ z miesięcznym abonamentem10 obrazów miesięcznieNajwiększy rozmiar:Wektor (EPS) – dowolnie skalowalnyID zbioru ilustracji:1404982163Data umieszczenia: 5 lipca 2022Słowa kluczoweGrafika wektorowa Ilustracje,Ilustracja Ilustracje,Impreza Ilustracje,Kwadratowy Ilustracje,Radosny Ilustracje,Rocznica Ilustracje,Rocznica ślubu Ilustracje,Szczęście Ilustracje,Uroczystość Ilustracje,Związany Ilustracje,Świętowanie Ilustracje,Pokaż wszystkieCzęsto zadawane pytania (FAQ)Czym jest licencja typu royalty-free?Licencje typu royalty-free pozwalają na jednokrotną opłatę za bieżące wykorzystywanie zdjęć i klipów wideo chronionych prawem autorskim w projektach osobistych i komercyjnych bez konieczności ponoszenia dodatkowych opłat za każdym razem, gdy korzystasz z tych treści. Jest to korzystne dla obu stron – dlatego też wszystko w serwisie iStock jest objęte licencją typu licencje typu royalty-free są dostępne w serwisie iStock?Licencje royalty-free to najlepsza opcja dla osób, które potrzebują zbioru obrazów do użytku komercyjnego, dlatego każdy plik na iStock jest objęty wyłącznie tym typem licencji, niezależnie od tego, czy jest to zdjęcie, ilustracja czy można korzystać z obrazów i klipów wideo typu royalty-free?Użytkownicy mogą modyfikować, zmieniać rozmiary i dopasowywać do swoich potrzeb wszystkie inne aspekty zasobów dostępnych na iStock, by wykorzystać je przy swoich projektach, niezależnie od tego, czy tworzą reklamy na media społecznościowe, billboardy, prezentacje PowerPoint czy filmy fabularne. Z wyjątkiem zdjęć objętych licencją „Editorial use only” (tylko do użytku redakcji), które mogą być wykorzystywane wyłącznie w projektach redakcyjnych i nie mogą być modyfikowane, możliwości są się więcej na temat obrazów beztantiemowych lub zobacz najczęściej zadawane pytania związane ze zbiorami ilustracji i wektorów.
- Nie mamy gotowej recepty na udany związek – mówią Jadwiga i Jerzy Sztandera, z Pogodna. – W naszym przypadku pomogła cierpliwość i z Pogodna jest przykładem nie tylko dla trójki swoich dzieci, ale i wnuków. Dzień, w którym świętowali swoją 60. rocznicę małżeństwa, był zarezerwowany dla najbliższych. - Wybieramy się na mszę świętą, a później idziemy na uroczystą kolację – mówi pani Jadwiga. Poznali się w Bydgoszczy, gdzie uczęszczali do gimnazjum. Ślub odbył się rok później. - To była skromna i cicha uroczystość - wspominają. – Do kościoła poszliśmy na godzinę 7 rano. Na piechotę. Z nami kilkoro najbliższych osób. Jak mówią, dziś niczego im już nie brakuje. Są szczęśliwi. - Jeśli mielibyśmy powiedzieć czego życzymy sobie na następne lata to tylko zdrowia, wszystko inne już mamy – mówi pani Jadwiga. Moje Miasto Szczecin on FacebookPolecane ofertyMateriały promocyjne partnera
Jak każda kochająca żona wspierała go, gdy okazało się, że Dariusz Szpakowski został niespodziewanie odsunięty od komentowania finału „Euro 2020”. Mocno to przeżył, tym bardziej, że podobno stało się to po hejcie kibiców, którzy mieli dosyć jego wpadek i stylu komentowania meczy. Plotkowano też, że został odsunięty, bo - jak na standardy tvp - za bardzo chwalił drużynę rosyjską. Szpakowski jest na pewno jednym z najpopularniejszych, ale i najbardziej kontrowersyjnych komentatorów piłkarskich. Przypominamy historię miłości pary. Urszula i Tomasz Kujawski: „Mamy za sobą wiele zakrętów, ale na szczęście udało nam się pozbierać” Dariusz Szpakowski i Grażyna Strachota - historia miłości Jednych irytują jego lapsusy w stylu „bramka trafiła w słupek”. Inni lubią jego emocjonalny sposób komentowania i pełne bólu okrzyki, szczególnie po przegranych meczach Polaków: „Aj, Jezus Maria! Co myśmy zrobili! Szkoda”. 71-letni Dariusz Szpakowski to jeden z najbardziej znanych głosów w polskiej telewizji i od wielu lat legenda. Dlatego mnóstwo ludzi uważało, że odsunięcie go, bez prawa pożegnania się z widzami było nie w porządku. On sam nie skomentował wydarzenia, zrobiła to za niego żona. Zaznaczyła, że „W tej sprawie nie chodzi o brak możliwości czy sił Dariusza. On jest w dobrej formie”. Podziękowała za słowa wsparcia. „Są bardzo miłe, docierają do nas i dodają siły”. Powiedziała, że to dla nich obojga było zaskakujące. Grażyna Strachota jest aktorką znaną z wielu filmów i seriali z „M,jak miłość” czy „Złotopolskich”, ale wiele osób dopiero teraz skojarzyło ją ze znanym komentatorem sportowym. Może dlatego, że oboje zawsze starali się chronić swoją prywatność. Zobacz też: Wielka miłość zakończona ogromną tragedią. Oto niezwykła historia Uli Dudziak i Jerzego Kosińskiego Fot. Państwo Szpakowscy ślub wzięli w Warszawie, w 1992 roku. Fot: PAP/Longin Wawrynkiewicz Grażyna Strachota i Dariusz Szpakowski: jak się poznali Dariusz Szpakowski zobaczył swoją przyszłą żonę po raz pierwszy w telewizyjnej charakteryzatorni w latach 80. Zapamiętał ją, choć minęli się w przelocie. Zagadnęła go, jak poszło łyżwiarce Kartherinie Witt, którą bardzo lubiła. Spieszył się, więc zdawkowo rzucił, że dobrze. Potem wybrał się do warszawskiego teatru „Ateneum” na głośny w 1985 roku spektakl „Brel” – wybór piosenek słynnego barda w tłumaczeniu Wojciecha Młynarskiego. Spektakl był wydarzeniem, tłumy stały, żeby się dostać na przedstawienie do małej salki „Ateneum”. Zobacz też: Dla męża byłam tą jedyną”. Historia miłości Teresy Lipowskiej i Tomasza Zaliwskiego Śpiewała w nim młodziutka Grażyna Strachota, zbierając dobre recenzje. Popularna dziennikarka Krystyna Gucewicz, napisała, że Grażyna Strachota ma „urok Krafftówny”, co było absolutnym komplementem. I wielkie możliwości charakterystycznej aktorki. Śpiewała znaną piosenkę Jacquesa Brela „Flamandowie”. Dariusz Szpakowski wspominał: „Zobaczyłem ją na scenie i pomyślałem, że jest piękna, ale pewnie jest mężatką, ma już dzieci i nie ma co zawracać sobie głowy”. Nie miała, łączono ją wtedy ze znanym aktorem Krzysztofem Kowalewskim, byli razem kilka lat. Z Dariuszem Szpakowskim spotkali się następnym razem, znowu przypadkiem w …kolejce do wyciągu narciarskiego na Kasprowy Wierch. „Darek bardzo chciał mnie poderwać, ale dałam mu kosza, żeby nie myślał, że jak pracuje w telewizji, to absolutnie wszystko mu wolno”, opowiadała Grażyna Strachota. Aktorka pojechała w góry nauczyć się jeździć na nartach. Gdy Szpakowski zauważył, że niespecjalnie jej idzie, zaproponował, że udzieli jej paru lekcji. Później poszli razem do restauracji, gdzie bardzo długo rozmawiali. I tak zaczęła się ich miłość. Grażyna Strachota: zakochałam się w Darku na śmierć i życie Dariusz Szpakowski podobał się jej jako mężczyzna, ceniła go jako komentatora sportowego, imponował jej jako inteligentny i wrażliwy człowiek. „Zakochałam się w Darku na śmierć i życie”, wspominała aktorka w „Świecie seriali”. „Cztery lata później byliśmy już małżeństwem”. Grażyna Strachota jest o dziewięć lat młodsza od swojego męża - urodziła się 8 września 1960 roku w Warszawie. W 1984 r. ukończyła Państwową Wyższą Szkołę Teatralną. Zagrała w wielu spektaklach, w musicalach „Romeo i Julia" i „Taniec Wampirów". Była przebiegłą Maritą w „Złotopolskich”, na dużym ekranie zadebiutowała w filmie „Śmierć Johna L" w reżyserii Tomasza Zygadło. Grała też w „Porno" Marka Koterskiego, „Historii niemoralnej” Barbary Sass, „Życie za życie. Maksymilian Kolbe" Krzysztofa Zanussiego. Fot. Rodzina w komplecie, Grażyna Strachota i Dariusz Szpakowski, z córkami Julią ( z lewej) i Gabrielą, 2001 rok. Fot: Maciej Billewicz/Forum Darek Szpakowski: początki kariery Dariusz Szpakowski urodził się w 1951 roku w Warszawie, zawsze interesował się sportem, sam grał w koszykówkę w Legii Warszawa. Ukończył też warszawski AWF. W 1976 roku zaczął pracować w polskim radio, jego nauczycielem byli legendarny komentator i dziennikarz sportowy Bohdan Tomaszewski, wymowy uczył go natomiast Gustaw Holoubek. Podobno mentorzy pytali pół żartem: „Panie Darku, czy Pan jest Anglikiem, bo mówi Pan jes zamiast jest”. W swoim debiucie jako prowadzącego Studio S-13 podał, że w zakończonym meczu padł wynik zero zero, do przerwy zero zero. „Popełniłem logiczny błąd, pech jednak chciał, że na jachcie słuchał mnie szef Radiokomitetu Maciej Szczepański, który zaprosił też znajomych. Zobacz też: Grała uwodzicielską Pamelę Marszałek w Miodowych latach. Potem Agnieszka Różańska zniknęła z mediów Jeden z nich zapytał: „Co to za ludzie u ciebie pracują?” „Pracują? Już nie pracują”, odparł prezes, nazywany Krwawym Maćkiem. Zanosiło się na zwolnienie, ale skończyło się zawieszeniem na 57 dni”, wspominał w „Gazecie Pomorskiej". W radio podobał się, jednak chcieli go zatrzymać, jego przełożony pytał, czego Ci trzeba „mieszkania, talonu na samochód?”. Ale jego skusiła telewizja, do której przyszedł w początku lat 80. Musiał się w niej oduczyć radiowych nawyków, zwracano mu np. uwagę, że za dużo mówi. Przez lata był królem redakcji sportowej na Woronicza. Komentował setki mety i ważnych sportowych imprez. Nawet jego wpadki tworzyły jego legendę. W internecie można znaleźć całe strony z pomyłkami Szpakowskiego (tzw. szpakami), z których jedne z zabawne, a inne jak np. mylenie Messiego z Maradoną pewnie trudniejsze do wybaczenia przez kibiców. Ale dziś Szpakowski to instytucja, czy jak ktoś powiedział „biało-czerwona legenda mikrofonu”. Zobacz też: Małgorzata Hajewska-Krzysztofik o traumie z dzieciństwa. Była bita przez ojca, a rodzina milczała Fot. Dariusz szpakowski z córką Gabrielą na imprezie „Bieg po nowe życie", 2014 rok. Fot: Piętka Mieszko/Akpa Dariusz Szpakowski i Grażyna Strachota: dzieci Po ślubie ustalili, że Dariusz będzie zarabiał na dom, a Grażyna poświęci się rodzinie. Tym bardziej że niedługo na świat przyszła ich pierwsza córka - Julia, bardzo przez ojca rozpieszczana. Sześć lat później urodziła się jej siostra – Gabrysia. Praca sprawiła, że Szpakowskiego ominęły emocje związane z narodzinami dzieci. „Gdy rodziła się pierwsza córka Julka, pojechałem komentować mecz. Prowadząca ciążę znajoma ginekolog zapewniała mnie, że zdążę wrócić. Okazało się, że nie zdążyłem i po meczu kolega podszedł do mnie i powiedział: >>Szpaku, gratuluję. Masz córkę!<<. Wróciłem do Polski i od razu pojechałem na kolejny mecz. Nie odebrałem nawet żony ze szpitala”, mówił w Super Expressie Dariusz Szpakowski. Podobnie było w przypadku narodzin Gabrysi. Zadzwonił do żony, by zapytać, jak się czuje, a ona powiedziała mu, że właśnie został ojcem. Obie córki są już dorosłe, starsza – Julia jest specjalistką w dziedzinie PR i fanką gotowania, młodsza Gabriela próbuje swoich sił jako aktorka i producentka. Grażyna Strachota po odchowaniu dzieci wróciła do pracy, widzowie bardzo lubili jej rolę w „BrzydUli”, gdzie zagrała matkę Marka Dobrzańskiego - Helenę. Popularne stały się jej męsko-damskie porady w rodzaju: „Musisz go zaskakiwać każdego dnia od nowa”, „Mężczyznę trzeba stale uwodzić tajemniczością, wyrafinowaniem”. Grażyna Strachota i Dariusz Szpakowski, są szczęśliwym, spokojnym małżeństwem. Lubią aktywny wypoczynek, wycieczki, rowery. W czasie wakacji można ich spotkać na Helu, w Juracie. Panu Dariuszowi życzymy urodzinowo stu lat życia!
Magdalena Walach i Paweł Okraska od lat tworzą szczęśliwe małżeństwo. Połączyła ich wspólna pasja, studia i najważniejsze - miłość. Dziś są uważani za jedną z bardziej tajemniczych par i niechętnie wyjawiają swoje sekrety. Jak wygląda ich historia miłości? Urszula Dudziak i Bogdan Tłomiński udowadniają, że nigdy nie jest za późno, by znaleźć miłość Magdalena Walach i Paweł Okraska – jak się poznali? Rzadko uchylają rąbka tajemnicy i bardzo cenią sobie prywatność. Ona jest jedną z najbardziej cenionych aktorek, on na zawsze w sercach fanów pozostanie Michałem Łagodą z M jak miłość i spełnia się na deskach teatru. Chociaż praca stała się ich pasją, to rodzinę zawsze stawiają na pierwszym miejscu. Magdalena Walach i Paweł Okraska od 19 lat są szczęśliwym małżeństwem. Po raz pierwszy spotkali się w 1995 roku na studiach aktorskich. Wspólna pasja i zawód nie stały im nigdy na przeszkodzie w budowaniu szczęśliwej przyszłości. „Podobno jest lepiej, gdy małżonkowie nie pracują w tym samym środowisku. Nie wiem. Jestem z moim mężem i przywykłam do tego, że on jest aktorem tak jak ja. Nie wyobrażam sobie, żeby mogło być inaczej”, mówiła Magdalena Walach w Mieście Kobiet. O mały włos, a ich drogi mogłyby się nigdy nie skrzyżować. Magdalena Walach myślała nad wyborem innego kierunku studiów. Ostatecznie zdecydowała się na szkołę teatralną. „Aktorstwo nigdy nie było dla mnie celem samym w sobie. Nie do końca wyobrażałam sobie siebie w tym zawodzie. Spróbowałam swoich sił, żeby później nie żałować niepodjętego wyzwania”, przyznawała w wywiadzie dla Świat Zdrowia. Z kolei Paweł Okraska związał swoje życie ze sceną dzięki mamie. „Moja mama polonistka zabierała mnie często do teatru, potem wysyłała na spektakle dyplomowe, ale chyba przez myśl jej nie przeszło, że będę chciał studiować w szkole teatralnej. W pewnym momencie zaczął mi się podobać świat kreowany na scenie, był jakiś... bardziej doskonały niż to, co znałem ze szkoły czy z podwórka. Zbieg okoliczności sprawił, że spotkałem osobę, która zachęciła mnie, bym spróbował zdawać do szkoły. Byłem na innych studiach, nie miałem „ciśnienia”, że muszę się dostać. W Madzi przypadku też nie było oczywiste, że zostanie aktorką. Mówi, że gdyby nie zdała do szkoły za pierwszym razem, już by nie próbowała, a wtedy pewnie nigdy byśmy się nie spotkali”, tłumaczył przed laty w rozmowie z Katarzyną Piątkowską dla VIVY!. Zobacz też: Sympatię widzów zdobył rolą w M jak miłość! Jak dziś wygląda życie Pawła Okraski? Fot. TRICOLORS/East News Zakochani w 2008 roku. Magdalena Walach i Paweł Okraska od prawie 20 lat tworzą szczęśliwe małżeństwo Miłość oparta na przyjaźni To było zrządzenie losu, że tych dwoje odnalazło się na tym świecie. Gdy po raz pierwszy aktor zobaczył swoją przyszłą żonę, wiedział, że to wyjątkowa kobieta, o którą warto walczyć. Była bardzo radosna, spontaniczna, pełna energii i niezwykle kobieca. To był czas obozów adaptacyjnych dla studentów aktorstwa. Paweł Okraska również zwrócił na siebie jej uwagę - przystojny, elegancki, wysportowany i z taką iskrą w oku. Na początku łączyły ich koleżeńskie relacje. Dużo rozmawiali, spotykali się na korytarzu, zajęciach… Aktor nie ukrywał, że potem przez długi czas z nadzieją wypatrywał Magdaleny na uczelnianym korytarzu. Ona po prostu zawróciła mu w głowie. „Szukałem jej, jak jakiś małolat zaglądałem przez dziurkę od klucza do sal, w których miała zajęcia”, mówił nam aktor w jednym z wywiadów. Magdalena Walach dopiero po latach przyzna, że na początku uważała korytarzowe spotkania za przypadki. Potem okazało się, że ukochany planował wszystko na podstawie jej harmonogramu zajęć. „Szczególnie lubiłem czas sesji egzaminacyjnych, bo wtedy nasze spotkania się nasilały. Chwila przerwy w próbach i zaraz byliśmy razem. Wtedy też Madzia wypłakiwała mi się na ramieniu, że coś jej nie wychodzi, nie daje rady na jakichś zajęciach, po czym w efekcie kończyło się to dobrą notą w jej indeksie. (...) Szkoła teatralna to dla nas nie tylko zajęcia, ale też to, co pomiędzy: szukanie siebie, radość ze wspólnych zajęć, pisanie tajemniczych karteczek, długie spojrzenia, ciągłe szukanie siebie nawzajem”, opowiadał Paweł Okraska. Oboje nie chcieli niczego przyspieszać. Powoli się poznawali, pielęgnowali rodzące się między nimi uczucie. Dopiero na drugim roku studiów Magdalena Walach usłyszała od niego miłosne wyznanie. Paweł Okraska nie miał już zamiaru dłużej udawać i skrywać swoich uczuć. „Kiedy się zobaczyliśmy, wyznałem Madzi, że chcę być z nią przez resztę życia”, dodał w Świecie Seriali. Z kolei sama aktorka przyznawała w wywiadach, że nie potrafiła dokładnie powiedzieć, kiedy zrozumiała, że to właśnie z Pawłem chce spędzić resztę życia. Nic dziwnego, że mówiono o nich „klasyczna para”. „Pewnie dlatego, że u nas wszystko działo się po kolei. Był czas podchodów, flirtu, randki, spacery, zauroczenie, zakochanie, narzeczeństwo, a potem ślub i wspólne życie. Wszystko miało swój czas i urok”, dodawał aktor. Dopiero w 2002 roku stanęli na ślubnym kobiercu. Zawsze starali się by praca i rozłąka nie odbijały się negatywnie na w ich życiu prywatnym. Zależało im, by najwięcej czasu spędzać w swoim towarzystwie. Bywały momenty, w których wspólnie pojawiali się na scenie. Małżonkowie spędzili pół roku w Niemczech, gdzie w jednym z teatrów grali rodzeństwo. Innym razem pojawili się w produkcjach – Supelement i Życie jako śmiertelna choroba przenoszona drogą płciową. Sprawdź: Maria Czubaszek i Wojciech Karolak przeżyli razem 40 lat. W tym tkwił sekret ich związku Fot. PIOTR FOTEK/REPORTER Paweł Okraska mocno kibicował żonie podczas udziału w Tańcu z Gwiazdami, 2008 rok Fot. VIPHOTO/East News Małżonkowie w 2011 roku Sekret małżeństwa Magdaleny Walach i Pawła Okraski W 2006 roku małżonkowie powitali na świecie syna, Piotra. To był rewolucyjny czas w ich życiu. Przed nimi jedna z najważniejszych ról – rodzicielstwo. Po czasie utwierdzili się także w tym, że mogą na siebie liczyć w każdej sytuacji. Motywują się, wspierają... Cokolwiek by się nie działo, stoją przy sobie murem. To największa siła związku. Magdalena Walach ceni w ukochanym czułość i dobroć. „Paweł wzrusza mnie czułością, zawsze staje na wysokości zadania i jest dla mnie oparciem. Szukałam takiego poczucia bliskości i bezpieczeństwa, jakie mąż mi daje. Nie potrzebuję żadnej innej odskoczni, która miałaby mi dostarczać wszelkiego rodzaju „fajerwerków”, mówiła w VIVIE!. Z każdego kryzysu wychodzą obronną ręką. Podkreślają, że zdarzają im się drobne różnice zdań, mają różne charaktery. Ale prawdziwa miłość jest w stanie przetrwać wszystko. ,,Jesteśmy całkiem różnymi osobami. Zawsze mi się to w Madzi podobało, że jest inna ode mnie, że nie jest taka, jaką mógłbym sobie wymyślić. Mamy różne reakcje, zachowania, może właśnie dlatego się uzupełniamy. Kryzys to sekunda, mgnienie oka, którym nie warto sobie zawracać głowy, w małżeństwie i życiu rodzinnym jest wiele innych ciekawszych zadań do wykonania niż kumulowanie w sobie złej energii. Trzeba pielęgnować to, co się ma. Miłość i mądrość szybko rozwiązują problemy. Rodzina daje dużą siłę”, mówił aktor w jednym z wywiadów z Katarzyną Piątkowską. Życzymy wszystkiego dobrego! Przeczytaj: Tej miłości nikt nie dawał szans. Beata Ścibakówna i Jan Englert są małżeństwem od prawie 26 lat! Fot. VIPHOTO/East News Magdalena Walach, Paweł Okraska, 2015 rok
marysia i bogdan są małżeństwem od 24 lat